Bardzo mi przykro,lecz nie pozostawie na Tobie tzn Hue suchej nitki,czyli potraktuje Cie tak,jak ty dzis nas.
Od poczatku...Z Hanoi polecialysmy samolotem,co dziwne nawet mnie pobudka o 5 rano(polecam to miasto tej porze,jeszcze ciche,powoli budzace sie do zycia) nie nastreczyla problemow;) dzien wczesniej umowilysmy sie z taksowkarzem na kurs na lotnisko po targowaniu 13 $(normalna cena 15,lecz ja dopiero ucze sie tego przekupczego fachu), autko pojawilo sie punktualnie i spokojnie dotarlysmy na lotnisko. Pisalam juz wczesniej o braku bezposrednich biletow do hue,dlatego dotarlysmy do da nang,miejscowosci polozonej zaledwie 100km od celu naszej podrozy(2 godz jazdy). Balysmy sie niezmiernie,iz po dotarciu na miejsce zabraknie nam czasu na zwiedzanie,niby tyle atrakcji,a tu...rozczarowanie...Zakazane miasto owszem jest piekne,lecz w wiekszosci zrujnowane i zamiast paru godz spedzilysmy tam gora 2, moze gdyby nie pogoda..(deszcz niemalze non stop, temperatura ok 20stopni) niewazne i tak ten zabytek nalezy polecic kazdemu. Jutro zostaja nam cesarskie grobowce,pagody. Zrezygnowalysmy z wycieczki zorganizowanej i postanowilysmy zrobic to na wlasna reke co z tego wyjdzie zobaczymy..Do czego zmierzam i nie mowie tu o powodzi,ktora wlasnie ma miejsce, tu nic nie ma,ani urokliwych uliczek,ani powiewu Azji, z pubu obok slychac zagraniczne przeboje,a w knajpach slychac czesciej angielski niz wietnamski,nie nasz klimat. Jedzenie to chyba zlosci najbardziej,wiekszosc knajp posiada w swoim menu dania kuchni europejskiej niz tutejszej, smak dobry,lecz to nie to. Nawet stragan z ktorego jadlysmy nijak sie mial do Hanoi,sajgonki z dziwna przyprawa,odpadaja, honor ratowaly, pierozki z krewetkami i ciekawy pierozek z bananen. Piwo, bo po raz pierwszy probowalam,srednie,ani zle,ani dobre,sikacz.
Mamy tylko 17 dni i zla jestem ,ze tak malo zobaczylysmy,zla,ze ulice tu nie maja charakteru,zla,ze czuje sie tu bardziej jak w wietnamskim lunaparku pelnym bialych,a szczesliwa,bo dzien dobiega konca,ze cos widzialam i zobacze jeszcze wiecej, bo czyz nie po to tu jestem, by wiedziec wiecej.
Nie moze obyc sie tez bez anegdoty, Pani w hotelu zapytala nas czy nie chcemy wynajac skutera, znajac mnie nie trzeba sie zastanawiac co odpowiedzialam- oczywiscie tak. Wsiadam wiec pierwszy raz w zyciu (oczywiscie na pyt czy jezdzilam odpowiedzialm,ze tak)na spalinowego rumaka i probuje jechac i tak przejechalam 100m to ruszajac gwaltownie to stając( widzialam tylko przerazenie w oczach tych ludzi), musialam zrezygnowac z dalszej wyprawy,moglaby ona doprowadzic ich do zawalu,ale fajnie bylo:)
Informacje praktyczne
Trang Tien hotel,na przeciwko Hotelu Century- ceny 10-12 $-standard przyzwoity, wifi jest,lecz dziala dosc slabo,ogolnie przyzwoicie
Zakazane miasto wstep 55000 dongow
Taksowka da nag-hue: 900 000dungow wynajecie na lotnisku,lecz polecam rozmowe bezposrednio z kierowca,chyba,ze nie liczy sie dla was cena. Z przejezdzajacych busow i autobusow wnioskuje,ze te polaczenia sa dosc czeste na tej trasie i dodam sa o wiele tansze ok 2$. Droga Mandarynow czyli ta ,ktora wiedzie do hue warta obejrzenia cudowne widoki.