Zapowiadalo sie wspaniale- rejs Mekongiem,az do Kambozdzy z mnostwem atrakcji po drodze,coz wycieczka okazala sie lekkim niewypalem. Nie polecam,a dlaczego? Rejsu statkiem bylo jedynie z 2 godziny,plywajacy market,ktory ogladalismy to nic tylko wielkie barki na ktorych nic sie nie dzieje,moze trafilismy w zla pore, nie wiem. Dalej wytwornia papieru ryzowego,cukierkow itd zrobione typowo pod turystow pt "popatrz i kup", nawet nie bylo ciekawe. Zastal nas deszcz,wiec nic nie wyszlo z plyniecia malymi lodkami,wiec co zrobilismy przez nastepne 6 godz jechalismy autobusem z przerwami co 1,5godz na toalete. W sumie ja się nawet cieszylam,ze wreszcie moge chwile pospac i ogolnie smialismy sie wszyscy jaka to jest interesujaca podroz.
Jedzenie,lunch w cenie, nie bede sie rozpisywac,bo nie ma o czym,tylko tyle,ze ja jadlam ryz z gotowana kapusta,gdyz byly z tego najlepsze..
Miejscowosc w ktorej wyladowallismy jest malutka zaledwie 100tys mieszkancow,przeszlismy sie z nowo poznanymi ludzmi cos zjesc, ja jadlam ryz z kawalkami miesa czyt. drobno posiekanymi zeberkami,kompanka makaron z wolowina moja ocena 3 i znow nie ma o czym pisac;)
Najwiekszym plusem byli nowo poznani ludzie,ja spedzilam spokojny acz zabawny wieczor w towarzystwie pary Wlochow podrozujacych juz od roku,najpierw pracowali w Australii by pozniej cieszyc sie wydawaniem pieniedzy w Azji. Zadano mi pytanie czy rzeczywiscie,kiedys pierwszego banana dzieci jadly np w wieku lat 15,odparlam,ze tak;) oczywiscie sprostowalam,iz sa to czasy juz zamierzchle. Bylo jeszcze malzenstwo Norwegow podrozujace juz 3,5 miesiaca z 5 letnim i 10mies dzieckiem, w jednym momencie krzyknelismy,ze chcemy taka mame,usmiechnela sie i dodala,ze to bardzo mile.
Nasza wycieczka wyruszyla z samego rana w dalsza podroz, my na szczescie mialysmy wykupiona ekspresowa lodz do stolicy Kambodzy i to byl strzal w dziesiatke..