Dzis odrobine zaspalysmy, wiec na poranne zwiedzanie Marble Mountain zostalo nam okolo 30min. Nie powiem i tak warto bylo,ale poranne bieganie po schodach i wbieganie do jaskin bylo dosc wyczerpujace. Ja jeszcze nie doszlam do siebie po wczorajszej nocy, wreszcie wyszlam samotnie na piwo i bawilam sie swietnie. Poznalam Craiga 39 letniego Australijczyka,ktory 8 miesiecy temu zamieszkal w Sajgonie i zaczal nauczac angielskiego, w Hoi an byl akurat na krotkim urlopie. Dowiedzialam sie od niego wielu ciekawych rzeczy: srednia placa w Sajgonie 100-150$,on jako nauczyciel(zawod ten cieszy sie tu duzym powodzeniem) zarabia 18$ za godzine,pracuje wiec 8 godz w tygodniu,zyc nie umierac, jego byla dziewczynka Wietnamka do tej pory dzwoni do niego by spytac czy moze obciac mu paznokcie, prostytucja kwitnie(co widac na ulicach Sajgonu)..i takie tam rozne..Ogolnie spedzialam uroczy wieczor,okazal sie tez niezrownana para dop bilarda:)
Niewielkie lotnisko, sala dla palacych na pierwszym pietrze i tyle moge powiedziec o Da Nang.